Wbrew przyjętej opinii praktyka wyburzania zaludnionych terenów miejskich ze względu na prowadzone badania archeologiczne rozpoczęła się we Włoszech na wiele lat przed rządami faszystów. Najlepszym tego przykładem jest przedstawiona przez Terry’ego Kirka historia rzymskiej kolumny Trajana i przylegających do niej budynków. Stojące w tym miejscu zabudowania zostały wyburzone po raz pierwszy jeszcze w XII wieku, a na większą skalę za czasów Napoleona i później. Te zmiany nie pozostały bez wpływu na dzisiejszy krajobraz miasta. Pierwsze wyburzenia domów wokół kolumny miały służyć jedynie ochronie tego cennego zabytku. Późniejsze miały już charakter wyraźnie ideologiczny. Tak było za rządów Napoleona, który uznawał Rzym za drugą stolicę swojego imperium i pragnął uwydatnić jego starożytny charakter. Tak było też za czasów rządów faszystowskich, kiedy to przebudowa terenu wokół kolumny miała służyć celebracji jedności narodowej symbolizowanej przez budowany nieopodal Ołtarz Ojczyzny. Archeologia miała zostać włączona w politykę, a zabytki starożytności podkreślić polityczną tożsamość nowych rządów. Wraz ze zmniejszającym się zapotrzebowaniem na interpretacje ideologiczne zaczęto też zwracać uwagę na edukacyjne i kulturowe walory wykopalisk. Zainicjowano również debatę na temat możliwości integracji wykopalisk ze współczesnym miastem.
Kiedy obserwujemy współczesną ucieczkę klasy średniej z miast i wyrastające dookoła nich osiedla domków jednorodzinnych, powinniśmy sobie zadać pytanie o głębsze przyczyny tego zjawiska. Czy polega ono wyłącznie na imitacji zachodnich wzorców, czy może kryją się za nim przyczyny swoiste dla naszej, postkomunistycznej części Europy?
Gdybyśmy szukali serca Europy – należałoby wskazać Pragę. To unikalne miasto od stuleci wzbudza zachwyt architektów, dzięki temu, że Praga raczej „wyrosła” z terenu, na jakim leży, niż została na nim zbudowana, możliwe jest „czytanie” jej historii wprost z tkanki miejskiej. Przykładem takiej fascynującej analizy jest niniejszy artykuł.
Sytuują się pomiędzy tradycyjnym hipermarketem czy plazą, a miejskim domem towarowym. Oferują dużo więcej niż te pierwsze, choć jednocześnie niewątpliwie karmią konsumentów podróbką. Respektują miejsce i jego charakter, ale faktyczny cel ich istnienia nie budzi wątpliwości — sprzedać jak najwięcej za pomocą strategii symulującej przestrzeń miejską. Czy można interes inwestorów pogodzić z ludzką tęsknotą za przestrzenią publiczną, za miejscem?
Galeria, centrum, center – pdf do pobrania
Procesowi ewolucji miejsc komercyjnej wymiany w mieście przygląda się Adam Nadolny.
Akt zakupu – pdf do pobrania
Plac targowy swą wyjątkowość zawdzięcza m.in. oddziaływaniu na wielość ludzkich zmysłów, które w standardowych miejscach handlowych nie podlegają stymulacji. Tętniący życiem targ zapewnia kupującym anonimowość ale zarazem oferuje, często współcześnie eliminowany, kontakt z drugim człowiekiem. Shira Brand twierdzi nawet, że miejsca targowe mogą wspomóc rewitalizację podupadłych obszarów miasta i przywrócić im społeczną równowagę.
Plac targowy w mieście – pdf do pobrania