W stronę własnego ucha
Wstęp do numeru “Przestrzenie dźwięku”.
To jest archiwalna strona czasopisma "Autoportret", na której zgromadzono zasoby z lat 2009-2017. Serdecznie zapraszamy do korzystania z aktualnej wersji strony i bezpośredniej lektury udostępnianych przez nas treści.
Nasze czasopismo proponuje refleksję nad kondycją przestrzeni, w jakiej funkcjonujemy. Jesteśmy przekonani o tym, że otoczenie wywiera wpływ na człowieka, a człowiek wpływa na swoje otoczenie. Przyglądanie się tej relacji pozwala nie tylko na zdobycie wiedzy o nas samych, stąd nazwa „Autoportret”, ale może się stać impulsem do zmiany na lepsze przestrzeni, w której żyjemy.
Wstęp do numeru “Przestrzenie dźwięku”.
Muzyka zawsze wypełnia jakąś przestrzeń, nie może bez niej istnieć. Jednak w sali o złej akustyce nawet Mozart zabrzmi kiepsko. Z drugiej strony to właśnie kościoły, salony i sale koncertowe przyczyniły się do powstania nowych rodzajów muzyki. A jak jest dziś? Na pierwszych stronach „Autoportretu” znajdą Państwo krótką historię wzajemnych zależności muzyki i architektury.
„Muzyka wymaga ciągłego stwarzania materialnych ram” – pisze Artur Bielecki, dowodząc tej tezy na przykładzie historii sal koncertowych Wrocławia. Miasto, które niegdyś odwiedzali najznamienitsi muzycy z całej Europy, dziś nie ma porządnej sali koncertowej, a gdy gości filharmoników nowojorskich, problemem staje się zepsuty klimatyzator. „Dom dla muzyki”, czyli tekst o szacunku dla muzycznej kultury wyrażonym poprzez architekturę.
Jakiej religii byśmy się nie przyjrzeli, stworzeniu świata zawsze towarzyszyła muzyka – czy było to słowo, czy szum fal. Od tego czasu przechodziła ona rozmaite przeobrażenia, zawsze jednak towarzyszyła ludziom; współtworzyła ich przestrzeń życiową. Nadszedł jednak wiek XX, a z nim muzyka, której wielu nie rozumie i nie lubi. Czy faktycznie powinniśmy się na nią obrażać? Autor przekonuje, że to naprawdę kiepski pomysł.
Kiedy pod naszym domem robotnik rozwierca asfalt młotem pneumatycznym, mimo zamkniętego okna trudno wytrzymać hałas. Słysząc heavy metal, emeryt ucieknie z przerażeniem. Pomijając kwestię gustów, rodzi się pytanie: dlaczego dla jednego hałasem jest już radio grające ostrą muzykę, a dla drugiego dopiero łomot pędzącej lokomotywy? Tadeusz Juliszewski wyjaśnia tę względność, ucząc nas przy okazji, czym są fale dźwiękowe, decybele i inne zawiłości fizycznej natury dźwięku.
Coś o radości i sensie śpiewania. Nie chodzi jednak o nucenie najnowszych przebojów Britney Spears, ale o kilkusetletnie pieśni ludowe, które niosą w sobie pamięć odległych czasów, zwyczajów oraz uczuć poruszających naszych przodków. Autorka opowiada o tym, jak odkryła siłę tkwiącą w śpiewie połączonym z tańcem oraz o związanym z nimi własnym sposobie na życie.
Muzyczny recycling? Tak, to nie pomyłka, ale obraz naszych czasów. Ponieważ, jak powiedział Ben Akiba, wszystko już było, przepis na sukces jest prosty: weź 900 cudzych dźwięków, wrzuć do komputera, zmiksuj, dodaj kilka pomysłów od siebie i już! Przykład skrajny, ale z jego pomocą autorka pokazuje, jak dziś pracują modni muzycy.
Jakimi dźwiękami można dopełnić obraz filmowy? Co dźwięk może powiedzieć o głębinach Morza Czerwonego czy o krakowskich Błoniach? Wybitny kompozytor opowiada o sztuce kreowania przestrzeni za pomocą muzyki oraz o tym, jakie pułapki czekają na realizatora filmowego, który nadmiernie zachłyśnie się możliwościami nowoczesnego sprzętu.
Kto podczas zeszłorocznego Weneckiego Biennale Sztuki Współczesnej zajrzał do małej, ciemnej projektorni znajdującej się obok głównej sali wystawy, ten mógł zetknąć się z niezwykłym muzycznym światem. Do uszu słuchacza dobiegała bowiem różnorodna muzyka, zmieszana z dźwiękami dzwonów, silników i brzękiem szklanek oraz… jego własnym głosem. O sensie tej niezwykłej instalacji i o swojej podróży do Wenecji opowiada Marcin Strzelecki.
Słuchania muzyki trzeba się nauczyć. Dotyczy to szczególnie tej trudniejszej, która wymaga czegoś więcej niż tylko biernego odbioru. Jerzy Klag opowiada o swojej przygodzie z muzyką: o nielubianych wyjściach do filharmonii, o kłopotliwym zakupie płyty gramofonowej, która zmieniła jego podejście do jazzu i wreszcie o tym, że warto zainwestować trochę czasu w słuchanie i rozumienie muzyki.