Rynek w Pesaro a bramy piekieł
Emiliano Ranocchi oglądając klisze z dawnych lat, tworzy imaginacyjny portret rodzinnego Pesaro i swoich włoskich przodków. Zastanawia się nad siłą wspomnień i pamięci. „Targ spożywczy to domena babci” – pisze w trybie oznajmującym, ponieważ choć patrzymy na nieruchome wizerunki, obcujemy z ludźmi, którzy niegdyś żyli naprawdę, a może nawet – jak zaznacza autor –jeszcze tam są. Ale nie poprzestaje na tym. Ranocchi pewnie kroczy dalej i pyta, na ile zapach owczych serów i rzodkiewek jest już jedynie ideą, abstrakcyjną reprezentacją dawnego doświadczenia, a na ile przywraca nas temu doświadczeniu? Powtarza tym samym gest Prousta. Bo czym tak naprawdę jest świat odciśnięty na kliszy? Czy jest w nim coś z realności? Czy obrazy, jakie wywołujemy z naszej pamięci, to zapis konkretnego niepowtarzalnego doświadczenia, czy raczej kawałek tworzywa, na którym z dnia na dzień nadpisujemy coraz to nowe wspomnienia z bliższej i dalszej przeszłości? Czy przyglądając się kliszy jesteśmy w stanie zobaczyć babcię autora kupującą tylko w drogich butikach, „gdzie ubrania przechowuje się w olbrzymich szafach z litego, ciemnego drewna, jak w zakrystii”, czy też jesteśmy skazani na literackie pośrednictwo autora wspomnień, pogodzeni z tym, że prawdziwa rzeczywistość na zawsze pozostanie dla nas niedostępna?